niedziela, 1 marca 2009

a światłość w ciemności świeci...


czy coś może być zmienne i niezmienne zarazem??? pewno tak, coś może być niezmienne w istocie a zarazem rozwijać się zdobywając nowe doświadczenie, pogłębiając samoświadomość własnego bytu... i niezmienna będzie forma a rozwijać się będzie materia :) i mamy klasyczną teorię dualizmu onotlogicznego. Według Arystotelesa samoistnie istnieją tylko ciała. W każdej substancji cielesnej (ciele) wyróżnić można dwa czynniki: materię (będącą tworzywem, z którego zbudowane jest ciało; pierwiastkami chemicznymi w dzisiejszym ujęciu) oraz formę (coś, co stanowi o tym, że dane ciało jest tym czym jest, a nie czymś innym; coś, co wyróżnia ciało spośród innych ciał tego samego rodzaju). Arystoteles stwierdza, że forma nie może istnieć bez materii. Człowiek, jak każdy byt, składa się z materii i formy. Formę człowieka nazywa Arystoteles duszą. a wiec mamy ciało i duszę. Tomasz twierdzi, że dusza może istnieć samodzielnie. na tym opiera się teologia chrześcijańska, a dokładnie teologia katolicka - solidne podstawy filozoficzne... to rzutuje także na katolicką koncepcję życia wiecznego. rozłączenie duszy z ciałem to moment śmierci, po czym ciało (czyli tworzące go pierwiastki chemiczne) ulega rozkładowi - o czym nikogo specjalnie przekonywać nie trzeba a dusza przechodzi już do wieczności oczekując na zmartwychwstanie ciała i ponowne z nim połączenie, aczkolwiek tym razem już z ciałem uwielbionym. to jest jedna spójna koncepcja dualistyczna. jednak w niektórych kościołach protestanckich (np. u Adwentystów Dnia Siódmego - swoją droga nazwa czadowa) twórcom ich koncepcji życia wiecznego wyraźnie zabrakło jakiejkolwiek wiedzy filozoficznej i wygenerowali przedziwne teorie. wspomnieni już Adwentyści twierdzą np. że człowiek po śmierci zapada w stan snu (chyba jak niedźwiedź zimą) - nie ma jednak żadnego rozłączenia duszy z ciałem. po zmartwychwstaniu człowiek zwyczajnie się budzi. no i mam problem - bo w czasie owego "snu" ludzkie ciało ulega zwyczajnie procesowi rozpadu no i co się wtedy dzieje z duszą??? też się rozpada??? i na czym więc z punktu widzenia ich teologii polega śmierć??? w teologii katolickiej jest to bardzo jasne - śmierć to rozłączenie duszy od ciała, a zmartwychwstanie to ponowne spotkanie się tych dwóch składowych w jednym, konkretnym ludzkim bycie.
A więc, czy coś może być zmienne i niezmienne zarazem??? w dualizmie z pewnością tak... nawet z punktu widzenia fizyki jest to możliwe... w końcu światło ma naturę dualistyczną: korpuskularno-falową. polega to na tym, że w pewnych sytuacjach światło (lub też choćby elektrony) zachowuje się, jakby było cząstkami (korpuskułami), a w innych sytuacjach, jakby było falami.
ŚWIATŁO i CIEMNOŚĆ... przedziwny dualizm... dobro i zło, mądrość i głupota, wiedza i ignorancja, prawda i fałsz, piękno i brzydota, narty i snowboard, harmonia i bezład, miłość i .............. ;) a światłość w ciemności świeci... i dlatego zawsze na końcu tunelu (nawet tego naaaajdłuższego) jest światło...
o monizmie czyli o tym, że istnieją tylko idee, zaś świat materialny jest pozorny, napisz kiedy indziej.... :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz