poniedziałek, 18 maja 2009

the winds of change...


The winds of change are always blowing every time I try to stay
The winds of change continue blowing and they just carry me away...


Now I think I know what you tried to say to me
And how you suffered for your sanity
And how you tried to set them free
They would not listen,
they're not listening still - perhaps they never will...

niedziela, 17 maja 2009

potrafisz mnie oczarować


potrafisz mnie oczarować nawet jednym sprawiedliwym,
przyciągasz mnie do siebie, gdy zachowujesz choćby jedno przykazanie... Jechiel Heller

a każdy zmierzch jest obietnicą poranka...
chyba że mieszkasz na Islandii - tu ostatnio słońce nigdy nie zachodzi... :)


i jeszcze taka jedna wiosenna refleksja... moją miłość przejawiam w tym, że zapewniam roślinie taką wilgotność, jaka jest jej potrzebna. nie mogę zakładać, że wszystkie rośliny potrzebują takiej samej wilgotności, bo mogę uszkodzić lub zniszczyć wiele z nich. nie wystarczy chcieć dobrze. trzeba jeszcze poznać, wiedzieć, czego oczekuje kochana osoba. a to łatwe nie jest. na całe nieszczęście moje wyobrażenia o miłości są nie tylko zdeformowane, ale czasem nawet krzywdzące dla innych.
jeśli nie wiem, jakiej miłości oczekuje ode mnie Bóg, mogę też się z Nim rozminąć.


oczarowanie, a może zdumienie...

Co mi mówisz górski strumieniu?
w którym miejscu ze mną się spotykasz?
ze mną, który także przemijam –
podobnie jak ty...
Czy podobnie jak ty?
(Pozwól mi się tutaj zatrzymać –
pozwól mi się zatrzymać na progu,
oto jedno z tych najprostszych zdumień.)
Potok się nie zdumiewa, gdy spada w dół
i lasy milcząco zstępują w rytmie potoku
-lecz zdumiewa się człowiek!
Próg, który świat w nim przekracza,
jest progiem zdumienia.
(Kiedyś temu właśnie zdumieniu nadano imię „Adam".)
Jan Paweł II

oto zdumienie, oczarowanie – nad prostym przemijaniem świata, zdumienie nad przemijaniem przyrody, nad przemijaniem świata... czy to właśnie zdumienienie jest gdzieś w nas zagubione? czy nie jest tak, że brakuje nam owego zdumienia, owego oczarowania światem nas otaczającym?

sobota, 16 maja 2009

życie kołem się toczy

a może kołami, lub turbinami :) niezaprzeczalnym faktem jest, że się toczy. i ostatnio zauważam nawet, że owo toczenie się znacznie przyspieszać. a przecież nie żyję wcale szybciej, może ciut bardziej intensywnie. dużo podróży, ot, cały sekret owego przyspieszenia...
obserwuję dziwne zjawisko - wraz ze wzrostem długości dnia rośnie moja aktywność zewnętrzna natomiast wprost proporcjonalnie do ilości światła dziennego zanika moja aktywność intelektualna. coraz więcej dłuuugich wypraw niesie ze sobą przygodę oraz poczucie bycia odkrywcą. zdecydowanie mniej czasu spędzam przed komputerem, co jest zjawiskiem nader pożądanym po długiej zimie. no ale wreszcie mamy piękną wiosnę, a właściwie już islandzkie lato. dzień się już prawie nie kończy więc jak tu siedzieć w czterech ścianach, nawet najpiękniejszych. na fiordzie coraz więcej żagli. wkrótce pod jednym z nich sam będę trzymał ster. i tak mnie gna po świecie.

ostatnia z moich wypraw to długo oczekiwana wspinaczka po lodowcu. po kilku miesiącach marzeń i przygotowań moje stopy stanęły na Vatnajökull. lodowiec ten o powierzchni 8100 km², położony w południowo-wschodniej części Islandii na terenie parku narodowego Skaftáfell pod względem powierzchni jest drugim co do wielkości lodowcem Europy a czwartym na świecie. Jednak pod względem objętości (3.100 km³) jest największym lodowcem w Europie.



jeszcze tam wrócę! takie postanowienie sobie zrobiłem ;)


wrócę, by oczywiście uratować Piękną :)

piątek, 15 maja 2009

los Cię w drogę pchnął


jest na świecie kilka - doprawdy - zdumiewających zjawisk...
dzisiejsze dzieciaki strasznie się nudzą i robią wszystko, by jak najszybciej dorosnąć. pamiętam taki obrazek z Manchesteru sprzed kilku lat, kiedy to w pewien piątkowy wieczór przed jedną z restauracji zatrzymała się taka dłuuuuuuugaśna limuzyna, otworzyły się drzwi i moim zdumionym oczkom ukazał się szokujący widok - z limo wysiadła grupa kilku dziewczynek, jak na moje oko nie starszych niż 12, 13 lat i każda z nich w krzykliwym makeupie ubrana była w sukienkę mini, buty na wysokim obcasie z dużą ilością biżuterii. wyglądały jak.... lepiej nie pisać. dzieci, których ktoś pozbawił dzieciństwa... a jak już się jest tym dorosłym to się tęskni za dzieciństwem... taki paradoks. a dalej - wielu ludzi traci dziś zdrowie by zdobyć pieniądze, a potem ci sami ludzie tracą pieniądze by znów to zdrowie jakoś odzyskać... inny paradoks i kolejne zdumiewające zjawisko. wielu jest tak zajętych przyszłością, że całkowicie zaniedbują teraźniejszość i przez to nie żyją ani w teraźniejszości ani w przyszłości.

Przeczytałem dziś artykuł zamieszczony na Onecie o legendarnym Domu Artystów Weteranów Scen Polskich w Skolimowie koło Warszawy. i mocno zastanowił mnie komentarz tam zmieszczony, że mianowicie "nie sposób, będąc w Skolimowie, opędzić się od przygnębiających myśli o starości i śmierci". przywołuję w mojej pamięci obraz mojego Dziadka, starego i zmęczonego ciężkim życiem człowieka. nigdy nie czułem się przygnębiony kiedy z Nim rozmawiałem, kiedy prowadziłem go do kościoła, kiedy razem co niedzielę jechaliśmy po obiedzie na cmentarz, by zapalić świecę na grobie Babci. to był taki rytuał, część życia. bo starość jest częścią życia. ale wielu ludzi dziś żyje tak, jakby nigdy nie mieli umierać, a potem umierają tak jakby nigdy naprawdę nie żyli. oczywiście, chcę jak najdłużej zachować sprawność ciała i - może jeszcze ważniejszą - sprawność umysłu. ale nie będzie to dla mnie zaskoczeniem kiedy moje ciało się zestarzeje i pomarszczy. jak już nie będę mógł robić tego, co mogłem robić kilka lat wcześniej. los nas w drogę pchnął i tak każdego dnia pielgrzymujemy przez doczesność ku wieczności. dziś tu, jutro tam. pytasz dokąd? serce zna drogę... pozostawić ciepły ślad na czyjejś dłoni...
teraz trwają te trzy... ale najważniejsza jest miłość.

wyszło nie bardzo wojowniczo, ale i wojownik musi znać swoje ograniczenia. prawdziwy wojownik wie, dlaczego walczy. prawdziwy wojownik zna cel. zdecydowanie nie jestem miłym chłopcem, mam dzikie serce. chce wybudować most nad najszerszą z rzek, toczę kolejną bitwę, przezywam przygody, chcę dopłynąć, tam, gdzie jeszcze nie byłem - np. Santorini ;) lub Wyspa Kormoranów i rzucić tam kotwicę na chwile przerwy, jest w moim sercu jakaś namiętność - uratować Piękną? ;)


kiedy mai się maj?

wiadomo, maj mai się w maju ;)
wreszcie świat nabrał odrobinę kolorów...



i tylko wciąż białe szczyty przypominają o minionych dniach, o białym szaleństwie...