poniedziałek, 25 kwietnia 2011

sobota, 23 kwietnia 2011

moc Wielkanocy


Zmartwychwstały Chrystus zawiera w sobie nowe człowieczeństwo:
ostateczne, wspaniałe tak Boga wobec nowego człowieka.
Co prawda ludzkość żyje jeszcze w starym, ale wykracza już poza to stare,
żyje, co prawda, jeszcze w świecie śmierci, ale wykracza już poza śmierć,
żyje jeszcze w świecie grzechu, ale jest już ponad grzechem.
Noc jeszcze nie minęła, ale już dnieje.
Dietrich  Bonhoeffer

piątek, 22 kwietnia 2011

Pascha 2011

wciąż łapię się na tym, że nie każde przejście jest Paschą. można przechodzić, biegać, skakać, jeździć na nartach, pomagać innym, kołysać się na linie, można dbać o płomień Paschału, robić wiele innych rzeczy i rozmijać się z Jezusem, pozostawiając Go samotnym i opuszczonym. przejść znaczy czasem - zatrzymać się.
„jednej godziny nie mogliście czuwać ze Mną?” - bez tego zatrzymania, mimo cudownych dekoracji, kwiatów, świec, kadzideł i straży, Jezus dalej samotny i opuszczony, jak obnażony ołtarz pośrodku wypełnionego tłumem kościoła.


swój obraz „Droga na Kalwarię” Pieter Bruegel ukończył w 1564 roku. w zaskakujący sposób pokazuje scenę upadku Jezusa pod ciężarem krzyża w drodze na Golgotę. szeroka panorama obejmuje niderlandzki pejzaż i tłum postaci ubranych w stroje właściwe dla czasów współczesnych Brueglowi, którzy zebrali się jak na widowisko przeznaczone ku rozrywce gawiedzi. kaźń Jezusa przypomina częste w XVI wieku egzekucje publiczne. po lewej stronie u góry obrazu widać miasto otoczone murami i drzewo z zielonymi liśćmi, symbolizujące życie, w prawym górnym rogu krąg gapiów wyglądających z dala jak stado kruków i pień z zawieszonym kołem, do którego przywiązywano skazańców – to drzewo oznacza śmierć.
nad całym pejzażem wznosi się góra z wybudowanym na niej młynem, który ma symbolizować Stwórcę przyglądającego się światu z wysoka. ciekawa myśl - Bóg jako młynarz, Pierwszy Poruszyciel, ten, który wszystko wprawa w ruch - ex motu... wielkie koła historii w tym Boskim młynie ziarna czasu zamieniają się w mąkę, z której powstanie chleb, pokarm Pielgrzyma zdążającego ku wieczności... a na pierwszym planie u dołu obrazu znajduje się bolejąca Maria, Maria Magdalena i św. Jan. gdzież więc jest Ten, który zmierza ku szczytowi Kalwarii?
Jezus znajduje się w centrum obrazu, lecz jest mało widoczny. niezwykłe odkrycie, uderzająca prawda...
dokładnie tak, jak w mojej codzienności. tyle się wkoło dzieje, życie toczy się wartkim strumieniem, tyle spraw do pozałatwiania, tyle planów do zrealizowania... a Jezus? no On tam gdzieś upada - niby w środku, niby najważniejszy - NIBY W CENTRUM, a jednak... taki mało widoczny. ten, który zwycięża szatana, pokonuje śmierć, daje życie, jest sensem mojej codzienności, a taki mało widoczny...

niedziela, 10 kwietnia 2011

był taki rok. 2010 rok.

19 października 1986 r. na terytorium RPA rozbił się Tu-134 z prokomunistycznym prezydentem Mozambiku Samora Moisés Machel'em i innymi oficjelami na pokładzie (oprócz niego w samolocie znajdowały się 43 osoby, w tym kilkunastu ministrów i innych ważnych urzędników tego państwa). maszyna roztrzaskała się, odchyliwszy się wcześniej o 37 stopni od właściwego toru lotu, a piloci obniżali samolot, zachowując się tak, jakby nie mieli świadomości, na jakiej wysokości się znajdują. zignorowali też sygnał ostrzegawczy GWPS, który włączył się 32 sekundy przed upadkiem. katastrofa miała miejsce w górach Lebombo, 65 km na zachód od celu podróży. co ciekawe, wypadek ten, a właściwie - jak się później okazało - zamach, przeżyło dziewięcioro pasażerów oraz jeden członek załogi; śmierć jednak poniósł prezydent Machel wraz z ministrami i wysokimi przedstawicielami rządu Mozambiku.
po katastrofie południowoafrykańska policja zabrała wszystkie czarne skrzynki, odmawiając poddania ich niezależnemu badaniu. oficjalny raport przygotowany przez śledczych RPA do złudzenia przypominał ustalenia sowietów ws. katastrofy pod Smoleńskiem. jego tezy były następujące:
1) samolot prezydenta Mozambiku był w pełni sprawny,
2) wykluczono akt terroru lub sabotażu,
3) załoga nie przestrzegała procedur obowiązujących przy lądowaniu,
4) załoga zignorowała ostrzeżenia GWPS.
sowieci, którzy w katastrofie stracili wiernego sojusznika, gwałtownie oprotestowali raport komisji południowoafrykańskiej. oskarżyli władze RPA o zamach polegający na… zakłóceniu sygnału satelitarnego samolotu. wskazywały na to okoliczności wypadku, bardzo przypominające skądinąd to, co wydarzyło się 24 lata później, 10 kwietnia 2010 r. pod Smoleńskiem.
po kilkunastu latach okazało się, że w tym akurat przypadku rację mieli komuniści. otóż w styczniu 2003 r. Hans Louw, były agent służb specjalnych rasistowskiego reżimu RPA, przyznał, że samolot został strącony wskutek celowego zakłócenia sygnału satelitarnego przez południowoafrykańskich agentów. dodał, że w wypadku niepowodzenia ataku maszyna miała zostać zestrzelona przez jedną z dwóch specjalnych ekip.

a teraz zagadka logiczna...
wskaż 10 szczegółów, którymi różnią się te dwa zdjęcia:





obie fotografie pokazują wraki samolotów Tupolew. pierwsze zdjęcie to wrak samolotu Tu-204 (100) rosyjskich linii Aviastar po katastrofie, jaka miała miejsce przy podejściu do lądowania dnia 22.03.2010 pod Moskwą w wyniku której samolot Tu-204 (100) został poważnie uszkodzony, ale wszyscy (!!!) wyszli z życiem - niektórzy z niewielkimi obrażeniami. w przeciwieństwie do kpt. pil. Protasiuka pilot samolotu linii Aviastar nie korygował prędkości schodzenia, lecz "posadził" maszynę bez świadomości, że zderza się z ziemią, z pełną prędkością pionową i poziomą. Kadłub pokazanego wyżej Tu-204 przełamał się, ale mimo to wszyscy przeżyli.

drugie zdjęcie to oczywiście szczątki rządowego Tu-154(M) który był samolotem o porównywalnej masie, ale mniejszym, bardziej kompaktowym, o mocniejszej konstrukcji. maszyna ta, w wyniku "błędu pilotów" po zetknięciu się z ziemią tuż przed płytą lotniska - czyli podchodząc do lądowania, czytaj: pełna świadomość i całkowita gotowość manewrowa załogi - dosłownie rozpadła się sama na drobne kawałki, rozrzucone w odległości 700 do 800 m i nikt z pasażerów ani członków załogi nie przeżył tego wydarzenia. mało tego, tylko 24 ciała z 96 można było normalnie zidentyfikować. i nie było też żadnej potężnej eksplozji w wyniku której mogłyby powstać takie zniszczenia...

czy ktoś o zdrowych zmysłach i posługując się zdroworozsądkową logiką nadal twierdzi, że to był tylko nieszczęśliwy wypadek?