środa, 28 października 2009

Kochana Klaro!

bardzo mi się podoba Twój wysublimowany gust muzyczny... na długie jesienno-zimowe wieczory ta muzyka jest jak balsam dla duszy... prawdziwe country, choć nieco nostalgiczne. czy jednak prawdziwa jesień nie niesie też ze sobą okruszynki nostalgii? te puste plaże, powrotne pociągi, opadłe liście i mgły, co zasnuły horyzont. cicho w uzdrowiskach o tej porze roku, do gości ostatnich przysiada się wrzesień, miasteczka na klucz zamknęły żurawie i tylko płomyk świecy migocze radośnie... mam nadzieję, że ta kołysanka skutecznie utuli Cię do snu, a Mamie da chwilę odpoczynku... no i czas na pogaduchy z Wujkiem :)

sobota, 24 października 2009

mogą za nas mówić tylko nasze obrazy



Portret Vincenta malującego słoneczniki, który wyszedł spod pędzla jego kolegi, Paula Gauguin, namalowany w Arles w roku 1888. obraz obecnie znajduje się w Amsterdamie a pochodzi z kolekcji Willema van Gogha. w ciągu 37 lat swojego życia Vincent van Gogh namalował około 800 płócien, kilkaset rysunków, szkiców i litografii. a dodać trzeba, że artystycznie pracował tylko 10 lat.
van Gogh jest znany przede wszystkim ze swoich słoneczników. jednak w rzeczywistości tym, co wyróżnia prace tego malarza jest kolor, który u van Gogha jest środkiem do wyrażenia wewnętrznych przeżyć w stopniu o wiele większym niż u innych artystów. trwałym wkładem Vincenta van Gogha we współczesną kulturę jest wynalezienie tzw. "koloru sugestywnego", pozwalającego z dostateczną siłą na wyrażenie emocji twórcy. artysta zawsze pragnął wyrazić prawdziwe uczucia za pomocą faktury, linii i kontrastu, a jednocześnie z dużą wrażliwością kolorystyczną. zawiły jest jego życiorys ale może dlatego jego obrazy są tak pełne treści... uczucia wyrażone w kolorach...
trudno mi wybrać jeden czy dwa obrazy van Gogha dlatego klikając tu można znaleźć kilka ;) które dla mnie osobiście są ważne. a tematyka jego dzieł jest bardzo zróżnicowana. jego twórczość obejmuje pejzaże, miejsca, martwą naturę, portrety, autoportrety, inspiracje, no i oczywiście słoneczniki... :)
w sieci znajduje się wirtualna The Vincent van Gogh Gallery, gdzie, jak z dumą twierdzą twórcy strony można znaleźć wszystkie dzieła i listy van Gogha.

środa, 21 października 2009

obrazkowa kultura

Non sunt multiplicanda entia sine necessitate, zasada, którą wprowadził William Ockham, angielski franciszkanin, filozof i teolog podpowiada, że proste rozwiązanie zawsze jest najlepsze :) twierdzenie to nosi nazwę Brzytwa Ockhama – istnień nie należy mnożyć ponad potrzebę. wiedziony tą myślą postanowiłem uporządkować nieco swoją własną wizje malarstwa w zakresie mnie interesującym. bez wątpienia moim ulubionym malarzem jest Vincent van Gogh. jego dzieła robią na mnie zawsze wrażenie. obok van Gogh'a cenię Salvadora Dalí. lubię też El Greco oraz Albrechta Dürer. no i zawsze miałem problem z chronologią w sztuce. zadziwiającym dla mnie jest fakt, że nie mam problemu z chronologią wśród filozofów, jednak wśród artystów panuje w moich annałach swoisty bałagan, taki artystyczny rozgardiasz. a że generalnie lubię porządek, wiec i tu postanowiłem wprowadzić pewien ład i harmonię :)
a więc po kolei:
Albrecht Dürer, Niemiec ur. 21 maja 1471 w Norymberdze, zm. 6 kwietnia 1528
El Greco ur. 1541 w Fodele lub w Kandii na Krecie, zm. 7 kwietnia 1614 w Toledo
Vincent Willem van Gogh, Holender ur. 30 marca 1853, zm. 29 lipca 1890
Salvador Dali, Hiszpan ur. 11 maja 1904 w Figueres, zm. 23 stycznia 1989 w Figueres

mój ulubiony cytat z Dali'ego:
Każdego ranka kiedy się budzę, doświadczam niespotykanego zachwytu - zachwytu bycia Salvadorem Dali - i zadaję sobie pytanie, "jakiej wspaniałej rzeczy dokona dziś Salvador Dali?" :)

II Wojna Światowa zastała Dali'ego w USA. przeżycia wojenne wywarła na artyście głębokie znamię. to wtedy w religii zaczął szukać on czegoś w rodzaju ukojenia. zainteresował się sztuką sakralną, co możemy zauważyć w wielu jego obrazach, które powstały niedługo po zakończeniu II Wojny Światowej. dominują w nich wątki religijne. najsłynniejszym jest tu obraz Chrystus świętego Jana od Krzyża. poza tym należy wymienić tutaj takie dzieła jak Kuszenie św. Antoniego, Corpus hupercubus (Ukrzyżowanie) czy Ostatnia wieczerza.

obraz zatytułowany "Chrystus św. Jana od Krzyża"
powstał w roku 1951
oryginał znajduje się w Kelvingrove Art Gallery and Museum
w Glasgow


inne ciekawe dzieło Salvadora to Ostatnia Wieczerza, rok 1955


no i oczywiście tematyka marynistyczna,
bliska bardzo mojemu góralskiemu sercu...
to dzieło nazywa się Łódź i powstało około roku 1918


tyle jeśli chodzi o obrazy ze świata sztuki. a nam przyszło żyć w ciekawych czasach - cywilizacja obrazu :) zamiast mówić czy pisać rysujemy... czyżby nasza cywilizacja w swoim rozwoju przeżywała jakiś regres? coraz więcej obrazków nas otacza... nawet w czasie rozmowy przez jakiś komunikator zamiast pisać słowa wysyłamy obrazki... ot, do czego to doszło, pismo obrazkowe ;)

a wracając jeszcze na moment do filozofii i różnego rodzaju brzytw i brzytewek... swoja drogą ciekawym człowiekiem był Willy. stworzył własną oryginalną koncepcję samego Boga. Ockham wszedł w polemikę z klasyczną filozofią i scholastyką, niezwykle wzbogacając myśl tzw. szkoły franciszkańskiej. otóż Ockham zarzucał scholastykom i klasykom uszczuplanie władzy Bożej poprzez ograniczanie jej do deterministycznych i logicznych schematów. według niego takie przedstawianie Boga pozbawia Go atrybutu wszechwładności, suwerenności, podporządkowując Jego wolę jakimś ograniczeniom rozumowym. Ockham akcentuje problem Boskiej woli jako podstawę wszelkich rozważań o Bogu - w przeciwieństwie do filozofii klasycznej i szkoły dominikańskiej, której wszelkie rozważania religijne zaczynały się od refleksji nad rozumnością świata. w swoich rozważaniach Ockham ukazywał Boga biblijnego, judeochrześcijańskiego Stwórcę-Suwerena, którego władza nie podlega żadnym ograniczeniom.

sobota, 17 października 2009

country in my heart, country in my car

przemierzając odległość między Akureyri a Keflavikiem i z powrotem wsłuchuję się w symfonię dźwięków i myśli... dużo tego :) dużo oraz różnorodnie. zawsze jednak moje myśli rozjaśnia i pogodę przed samochodem poprawia mi country music...
moja ulubiona...



Coffee black, cigarettes,
start this day, like all the rest,
I'll see your face...
Some broken hearts never mend,
some memories never end,
some tears will never dry,

sobota, 3 października 2009

człowiek - byt zorientowany na...

pośród rozmaitych podziałów filozofii, jakie można spotkać tu i ówdzie :) istnieje także podział na filozofie maksymalistyczne oraz minimalistyczne. te pierwsze, maksymalistyczne, chcą ogarnąć poznawczo wszelką rzeczywistość, ujmując ją w aspekcie bytowym bądź w perspektywie ludzkiego poznania lub języka, i chcą zbudować system myślowy czyli teorię, która wyjaśnia świat – daje jego rozumienie – wskazuje bowiem na jego ostateczne bytowe przyczyny albo poznawcze (świadomościowe) lub językowe racje. natomiast filozofie minimalistyczne programowo odżegnują się od ontologicznych (kosmologicznych), teoriopoznawczych oraz lingwistycznych spekulacji, a samą filozofię traktują jako rodzaj „sztuki życia”.  ;)
taką maksymalistyczną filozofią kreującą system myślowy opisujący świat w oparciu o kult rozumu jest nowoczesność, upatrująca właśnie w rozumie możliwość opanowania natury i podporządkowania  jej człowiekowi na miarę jego aspiracji. tymczasem faktyczny rozwój techniki przyniósł ludzkości nowe zagrożenia. najgłębsze ludzkie tęsknoty dotyczące sensu życia, istoty bytowania czy wreszcie głodu transcendencji wciąż pozostają niezaspokojone. postmodernistyczni teoretycy piszą o końcu człowieka, o zmianie jego kondycji, podają w wątpliwość wszelkie systemy wartości jako arbitralne i determinujące człowieka. czyżbyśmy zatem mieli do czynienia z typem filozofii typowo minimalistycznej?
postmodernizm wiąże się z poczuciem lęku przed modernizmem utożsamianym z systemami totalitarnymi. jest wobec tego odrzuceniem logiki nowoczesności, jako logiki dopuszczającej np. ludobójstwo. stąd się bierze w ponowoczesności relatywizm, brak zaufania do “wielkich narracji” chcących świat urządzić całkowicie od nowa, wolność jako najwyższa wartość, preferowanie rozwiązań cząstkowych, dotyczących konkretnych, jednostkowych problemów (tu można się odwołać do Richarda Rorty’ego), ale też krótkoterminowość wszystkiego (w tym także związków międzyludzkich) – skoro zrezygnowano ze zbyt dalekiej perspektywy w jakichkolwiek działaniach. według Zygmunta Baumana  moralność właściwa jest ponowoczesności (innymi słowy można ją określić mianem “relatywizm etyczny“), a etyka (czyli absolutyzm etyczny) – nowoczesności. moralność zatem musi być własnym wyborem. pytanie tylko czego, skoro w myśl relatywizmu moja prawda nie jest twoją prawdą, a piękno istnieje tylko w oku patrzącego...
istnieje zasadnicza trudność w precyzyjnym określeniu tego, czym jest postmodernizm. można go raczej lokalizować nie tyle ideowo co geograficznie. stwierdza się silne nurty postmodernistyczne w wysoko rozwiniętych krajach bogatego Zachodu i Północy, natomiast jakoś nie odnotowuje się ożywionej działalności postmodernistów np. w Nigerii czy Etiopii.
u podstaw postmodernizmu stoi psychoanaliza i dekonstrukcja. estetyka postmodernistyczna łączy się z hiperrealizmem, pozbawianiem rzeczy ich rodzimego kontekstu i wystawianie na próbę w zmienionych realiach. odejście od modernistycznego logocentryzmu (kultu rozumu) i wiary w niewzruszone zasady oznacza przestawienie zwrotnicy filozofii z racjonalizmu tzw. dogmatycznego na racjonalizm tzw. krytyczny, czyli na rozmaicie uprawiany irracjonalizm. istotę zwrotu postmodernistycznego oddają najlepiej towarzyszące mu teoriopoznawcze i antropologiczne aforyzmy, np. „Prawda zabija”, „Wiedza to władza”, „Dajmy człowiekowi wolność, a prawda przyjdzie do nas sama”.
preferowanie rozwiązań cząstkowych i krótkoterminowość wszystkiego wiodą w postmodernie do programowej wręcz utraty nadziei. w centrum krytyki postmodernistycznej znajduje się nie rozum i jego możliwości, ale związane z rozumem ludzkie nadzieje. postmodernizm demaskując ludzką bezsilność nie proponuje niczego w zamian - podprowadza ku rozpaczy...
kolejną cechą postmodernizmu jest zabawa konwencją i eklektyzm form (źródeł tego nurtu można doszukiwać się w "Ulissesie" Jamesa Joyce'a), dzięki któremu samą formę da się wyodrębnić. przekaz literacki ma formę intelektualnej gry z czytelnikiem (J. Cortazar "Gra w klasy"). postmoderniści pragną wolności od wszelkich prawd narzuconych z góry. owa wolność musi poprzedzić oczyszczenie z wszelkich zabobonów, dotarcie do ich prawdziwego sensu. w tym rozumieniu np. dyskordianizm jest religią postmodernistyczną - krzywym zwierciadłem wszystkich religii świata, które są postrzegane jako proste przekazy moralne ubrane w masę "cudacznych" rytuałów.
postmoderniści łamią wszystkie granice - nie tylko jedności gatunku ale również np. jedności kręgu kulturowego (stąd w utworze postmodernistycznym bóg Thor może spotkać Robina Goodfelow ze "Snu nocy letniej", a polski diabeł może kłócić się z nordyckim elfem). skutkiem tych założeń programowych wszechobecne w sztuce postmodernistycznej są intertekstualność i ironia.
Bauman tłumaczy, że ponowoczesność to “nowoczesność minus jej iluzje” i dalej dodaje: “czyli minus złudzenia o ładzie doskonałym czekającym u kresu drogi, wolnym od przygodności, przypadku i wieloznaczność, przezroczystym, przewidywalnym, i przez rozum administrowanym; o nadciągającym nieuchronnie kresie przypadku, przygodności, wieloznaczności…”
w każdym razie postmodernizm to zlepek rozmaitych nurtów i wątków myślowych, u podstaw których leży programowy antyfundamentalizm oraz płynące stąd przekonanie o doraźności i pararacjonalności filozofii. należy zatem odrzucić ideę Ja transcendentalnego, a w to miejsce wprowadzić ideę Ja empirycznego, natomiast w miejsce metody konstrukcji wprowadzić metodę tzw. dekonstrukcji. zabieg ten ma zagwarantować perspektywę poznawczą wolną od błędnego założenia o rzekomym „boskim oku” epistemologicznym, czego korzystnym rezultatem będzie filozofia nie obciążona tzw. hipoteką metafizyczną, a więc nie odwołująca się do idei bytu, poznania czy języka jako depozytu racjonalności.



We had joy, we had fun, we had seasons in the sun.
But the wine and the song, like the seasons, all have gone.

czwartek, 1 października 2009

o śladach na piasku patykiem pisanych...

Footprints are the impressions or images left behind by a person walking. (...) Some footprints remain unexplained, with several famous stories from mythology and legend. Others have provided evidence of prehistoric life and behaviours.
taką definicję znalazłem w Wikipedii. troszkę naiwna, jednakowoż wniosek z tego prosty, że skoro jest podaż, to musi być też popyt.
a ja wciąż jeszcze jestem w błogim kontekście jesiennej nostalgii. cóż, życie toczy się właśnie w kontekstach... a skoro nostalgia, to i wspomnienia. i nie są to wspomnienia z wakacji. te wspomnienia są daleko starsze. sięgają czasów mojej wczesnej młodości. otóż, kiedy poznawałem podstawy języka Szekspira to w moje ręce trafiło opowiadanie, które po dziś dzień porusza moje serce i działa na moją wyobraźnie, opowiadanie o śladach na pisaku... footprints...



One night a man had a dream. He dreamed He was walking along the beach with the LORD. Across the sky flashed scenes from His life. For each scene He noticed two sets of footprints in the sand. One belonging to Him and the other to the LORD.
When the last scene of His life flashed before Him, he looked back at the footprints in the sand. He noticed that many times along the path of His life there was only one set of footprints. He also noticed that it happened at the very lowest and saddest times of His life.
This really bothered Him and He questioned the LORD about it. LORD you said that once I decided to follow you, you'd walk with me all the way. But I have noticed that during the most troublesome times in my life there is only one set of footprints. I don't understand why when I needed you most you would leave me.
The LORD replied, my precious, precious child, I Love you and I would never leave you! During your times of trial and suffering when you see only one set of footprints, it was then that I carried you.


nie zmarnuj okazji, jaką daje Ci wizyta na cmentarzu. nie chodzi tylko o wyraz Twojej kultury osobistej, jaką jest niewątpliwie szacunek dla zmarłych. pamięć o zmarłych jest z resztą częścią każdej religii na świecie. w tym wypadku chodzi o coś więcej. wracasz za chwilę do życia, do ludzi, do codziennych wyborów i decyzji, do kreowania lepszego świata. spoglądnij więc na to życie niejako od końca, od grobu... to jest chyba klucz do życia.



a świat za oknem pokrył się białą peleryną śniegu, zrobiło się tak jakoś jaśniej i.... chłodniej zarazem. podkręciłem kaloryfery i szukam ciepłych skarpetek próbując rozpaczliwie zachować resztki wspomnień słońca na skórze... o bosych stopach mogę zapomnieć do kolejnego rejsu.