czwartek, 31 marca 2011

o pewnym pechowym nosorożcu

był sobie kiedyś pewien smutny nosorożec. a czemu był smutny? pewno trudno się domyślić. odpowiedź jednak jest stosunkowo prosta. nosorożec był smutny, bo nie umiał fruwać!  :)
historia o smutnym nosorożcu to temat bajki pt.: "Kto z was chciałby rozweselić pechowego nosorożca?" jaką Leszek Kołakowski napisał w roku 1966 dla swej córki.
bajkę czyta się świetnie a i przesłanie jest doskonałe. nie tylko dla dzieci. chyba bardziej nawet dla dorosłych. jak to jest, że tęsknimy za czymś, czego nie posiadamy i zwykle nigdy mieć nie będziemy, a nie cieszymy się z tego, co jest nam dane? temat akceptacji samego siebie to klucz do rozumienia świata. pogodzić się z własnymi ograniczeniami i rozwijać swoje talenty to podstawa bycia szczęśliwym, czyli - inaczej mówiąc - życia w zgodzie z samym sobą. wielu ludzi żyje jakby 'przesunięci w czasie'. są tacy, którzy żyją historią, ostatnimi wakacjami, wspomnieniami, minionymi doświadczeniami czy przeżyciami z przeszłości. można by rzec - 'przesunięci w czasie' są niewolnikami historii. są też tacy, którzy żyją tylko przyszłością, swoimi marzeniami, oczekiwaniami, planami często zupełnie nierealnymi. ci, z kolei, są 'przesunięci' do przodu, w przyszłość. a życie toczy się tu i teraz, hic et nunc. dziś kochamy, dziś cierpimy, dziś cieszymy się i dziś płaczemy. dziś odczuwamy radość i nadzieję. dziś też tworzymy nasze jutro. warto wiec dziś wykorzystać to, co otrzymaliśmy, cokolwiek to jest. kto wiec rozweseli nosorożca?

a na koniec zagadka.
zgadnij, który z nich jest smutny?


wiadomo - ten, który ma żonę...  ;)



piątek, 11 marca 2011

bez-silność

Włodzimierz Nowak, jeden z polskich dziennikarzy faktu powiedział w jednym z wywiadów: "parę lat temu, kiedy bezrobocie u nas szalało, byłem w Człuchowie - czarnej dziurze popegeerowskiej biedy. W takim warszawskim wyobrażeniu bieda jest skromna, ale szlachetna i chociaż króliki hoduje, a nie siedzi i nic nie robi. A ja wiem, że bieda jest brudna i niechlujna, bo się biedzie nic nie chce, przecież bieda też ma prawo do ciężkiej depresji, i to nieleczonej. Więc siedziałem w takiej ciemnej i zimnej chałupie, stał przede mną były traktorzysta i mówił całkiem serio, że on dużo czyta i wie, że ludzi na świecie jest za dużo i że jest taki światowy plan, żeby część ludzi wyginęła, a że Polska wchodzi teraz do Europy, musi część tego planu wykonać. I padło właśnie na nich, na byłych pegeerowców. Tego samego dnia wróciłem do Poznania i rodzina wyciągnęła mnie do rozświetlonego centrum handlowego, wtedy to jeszcze robiło wrażenie. Otworzyłem moją torbę i wyleciał z niej smród tamtej chałupy. Pomyślałem sobie, że gdyby ci ludzie teraz wyskoczyli z mojej torby, toby im serce pękło. Torbę szybko zamknąłem. I nie wiedziałem, jak to wszystko opowiedzieć. Jak to przetłumaczyć. Jak zawracać głowę tym, którzy pchają pełne wózki, tamtymi spod Człuchowa."

zacytowałem tę wypowiedź bo doskonale oddaje ona to, jak ja czasem (całkiem często ostatnimi czasy) czuję się stają przed Ludem, któremu mam głosić Słowo Boże. jak przetłumaczyć, jak opowiedzieć to, co jest od nas tak odległe? jak zawracać głowę Życiem Wiecznym tym, którzy tak kurczowo trzymają się tego życia. jak mówić o nieśmiertelnej Wieczności do tych, co uganiają się za doczesnością, która jest jak garść prochu, jaki tak ochoczo przyjmowali wczoraj na swoje głowy?

*** 
Kiedyś przybył prorok do pewnego miasta z zamiarem nawrócenia jego mieszkańców.
Początkowo ludzie słuchali jego kazań, ale po trosze zaczęli się oddalać,  tak, że w końcu nie było nikogo, kto słuchałby słów proroka.
Pewnego dnia jakiś przybysz powiedział do proroka:
- Dlaczego ciągle przemawiasz? Nie widzisz, twe posłannictwo jest niemożliwe?
Prorok odpowiedział:
- Na początku miałem nadzieję, że można ich zmienić.
Ale teraz, jeśli nawołuję nadal, to tylko po to, by oni mnie nie zmienili.
Anthony de Mello

 ***
prochem jesteś i to takim prochem bez-silnym...


a te obrazy poruszyły mnie bardzo... to tak w klimacie odkrywania tego, co ważne...
bo przecież w Wielkim Poście nie chodzi ani o chwilowe zmiany, ani o nagłą rewolucję, lecz o odnowę, która powinna rozlewać się na kolejny rok mojego pielgrzymowania ku Ojczyźnie. 

czwartek, 10 marca 2011

kto odkrył Amerykę?


Kiedy za oknem zamieć i zawierucha, cóż lepszego dla człowieka, jak tylko... postawić żagle i udać się ku nowym lądom...
powszechnie zwykło się uważać, że Amerykę odkrył Krzysztof Kolumb. i w jakimś sensie jest to prawda, Cristóbal Colón odkrył Amerykę ... ale dla potrzeb Starego Kontynentu. rok 1492 w którym Cristóbal dopłynął do brzegów Nowej Ziemi - wyspy Guanahani (San Salvador, dziś Watling w archipelagu Bahamów) położonej ponad 600 km od wybrzeży Florydy - jest też symboliczną datą końca Średniowiecza (mojego ulubionego okresu w dziejach świata) a początkiem Odrodzenia, czyli Renesansu.

okazuje się jednak, że do Ameryki 70 lat przed Kolumbem dotarli CHIŃCZYCY! Chińczycy odkryli także Australię 350 lat przed Cookiem! Mało tego - Chińczycy dotarli do Cieśniny Magellana 60 lat przed narodzinami Magellana! 8 marca 1421 roku największa flota, jaką widział ówczesny świat, wyruszyła z Chin. 107 wielkich okrętów pod dowództwem cesarskiego eunucha, admirała Zheng He ( 鄭和 ) wyruszyła, by wypełnić misję cesarza: dopłynąć do krańców Ziemi, odebrać trybut od „zamorskich barbarzyńców” i zjednoczyć cały świat w konfucjańskiej harmonii. te wielkie dżonki (największe dochodziły do 400 stóp) Chińczycy nazywali „bao chuan”- „statki skarbu”, przewoziły bowiem bardzo cenny ładunek: porcelanę, jedwabie, dzieła sztuki, które były wymieniane na pożądane przez Chińczyków artykuły: kość słoniową, rogi nosorożca, rzadkie drzewa, kadzidła, medykamenty, perły czy kamienie szlachetne. Zheng He wypełnił rozkaz: w dwa lata opłynął kulę ziemską a uczestniczący w wyprawie kartografowie uwiecznili wszystkie trasy na mapach. ale kiedy Zheng He w 1423 roku powrócił do Pekinu, cesarz Yongle nie już sprawował już rządów. w czasie, gdy Zheng He opływał glob ziemski, konfucjańscy urzędnicy, którzy opanowali wszystkie wyższe szczeble chińskiego rządu i byli w stanie politycznej walki z eunuchami, którzy byli uważani za skorumpowanych i niemoralnych, bo to oni popierali handel i byli uważani za chciwych. w przeciwieństwie do uczonych, którzy zawdzięczali swą pozycję biegłości w czytaniu starych 2 000 letnich tekstów. Eunuchowie nie posiadali takich korzeni, stąd byli bardziej otwarci i postępowi. bez wątpliwości można dziś rzec, że ci cnotliwi, nieprzekupni uczeni 15 wieku osadzili Chiny na zgubnym kursie. gdy w roku 1424 zmarł Yongle, Chiny doznały serii brutalnych walk. dziedzic cesarza umarł w podejrzanych okolicznościach i ostatecznie uczeni odnieśli zwycięstwo. położyli kres podróżom Zhen He, zatrzymali budowę statków. by zapobiec jakiemukolwiek powrotowi podróży (co uznawane było za powrót do przestępstwa), zniszczyli wszystkie dokumenty podróży Zheng He i z poparciem nowego cesarza przystąpili do demontowania marynarki wojennej Chin. marzenia o morskim imperium rozciągającym się od Afryki po Japonię legły w gruzach. zamiast ogłosić światu swe wielkie dokonanie, Chiny zamknęły się w izolacji na 600 lat. relacje z podróży zniszczono, flotę rozwiązano. wydawało się, że bezcenne mapy przepadły na zawsze. na szczęście zostały jednak ocalone. z ich kopii korzystali Kolumb, Dias, da Gama, Magellan i Cook. W latach 1405 – 1433 Zheng He dokonał 7 zdumiewających, odkrywczych podróży. jego wyczyny niezbicie pokazują, że Chiny miały odpowiedni potencjał, środki oraz niezbędne umiejętności nawigacyjne, by zbadać świat. ich technika, wiedza były na znacznie wyższym poziomie, niż np. w Europie.
chińscy żeglarze korzystali z bardzo doniosłego wynalazku, jakim był kompas, zwany też „łyżką wskazującą południe”. na morzu chińscy marynarze używali głównie kompasów wodnych, składających się z małej miski napełnionej wodą „Yang” – morską wodą wziętą od strony nawietrznej statku - dosyć oryginalnie, łatwiej byłoby od zawietrznej, no ale tam przecież oddaje się hołd Neptunowi  :) - oraz z igły magnetycznej w kształcie płaskiej ryby, która była delikatnie położona na wodzie, gdzie powoli dryfowała wskazując kierunek północ – południe.chińscy żeglarze potrafili także mierzyć prędkość, długość i szerokość geograficzną, a co za tym idzie - sporządzać dokładne mapy. do liczenia używali liczydeł.
chińskie statki miały też inne ciekawe i nowatorskie rozwiązania. były zaopatrzone w wodoszczelne komory pod pokładami, które chroniły je od zatopienia. stosowali  tzw. zrównoważony ster a kształt dna statków przypominał literę "V"; budowali także statki o płaskim dnie. niektóre jednostki były opancerzone a wszystko to po to, by umożliwić im bezpieczną podróż na duże odległość.


A przed Chińczykami - bo około 1000 roku po narodzeniu Chrystusa - do Ameryki dotarła Gudridur Thorbjarnardottir, nazywana Apostołką Islandii. Gudridur wyruszyła w podróż do Ameryki śladami Wikingów by chrystianizować pogańskie ludy tam mieszkające. nie odniosła jednak w Ameryce spektakularnego sukcesu ewangelizacyjnego. jedynie co jej się udało, to ochronić własną głowę przed gniewem Indian, podburzanych przez szamanów, zaniepokojonych tę nową nauką. powróciła więc po jakimś czasie na Islandię, po czym podjęła kolejną wyprawę - tym razem do Rzymu. tam spotkała się z papieżem i zdała mu relacje z swojej misji w Ameryce. własne doświadczenia podróżnicze i ewangelizacyjne opisała później w jednej ze sag, którą do dziś można przeczytać.

jeszcze wcześniej do Ameryki dotarli Wikingowie. L'Anse aux Meadows, z francuskiego "L'Anse-aux-Méduses" ("Zatoka Meduz"), to miejsce w najbardziej wysuniętej na północ części Nowej Fundlandii w Kanadzie, gdzie w ubiegłym wieku odkryto ślady wioski Wikingów. przypuszczalnie osada ta była półlegendarną Winlandią, którą założył Leif Eriksson ok. roku 1000, czyli około 500 lat przed wyprawą Kolumba, lecz niektórzy historycy kwestionują taki pogląd. osada w L'Anse aux Meadows składała się z co najmniej ośmiu budynków, w których znajdowała się kuźnia i miejsce do obróbki metali, a także tartak wspierający małą stocznię. saga opisuje próbę skolonizowania nowych ziem przez Thorfinna Karlsefni, w której wzięło udział 135 mężczyzn i 15 kobiet. narzędzia krawieckie i dziewiarskie znalezione na miejscu oznaczają, iż faktycznie w osadzie obecne były kobiety. być może to właśnie w tej osadzie mieszkała Gudridur Thorbjarnardottir. nie można jednak stwierdzić tego z całą pewnością ponieważ sagi nie precyzują jasno tamtych wydarzeń. osada zamieszkana była jedynie przez 2 lub 3 lata.


ale to jeszcze nie wszystko. był już Krzyś Kolumb, byli Chińczycy pod wodzą Zheng He, była Islandka  Gudridur Thorbjarnardottir, byli Wikingowie ze swoim walecznym Leif Erikssonem (nie mylić z Sony-Ericssonem). a tak naprawdę Amerykę to Ruski odkryli.... ponad 5 tysięcy lat temu poprzez zamarzniętą cieśninę Beringa do Ameryki dotarli po raz pierwszy mieszkańcy Syberii. byli to Mongoloidzi tj. ludność rasy żółtej. oni też sprowadzili tam konia, który zrobił tak zawrotną karierę na preriach Ameryki. a wiec podsumowując ten cały wywód - jasno z tego wynika, że Amerykę Ruski odkryli i już... :) i proszę mi więcej nie pisać, że Amerykę odkryłem, choć niedawno z Niej wróciłem...
a zdjęcie z tej wyprawy publikowałem w jednym z poprzednich postów.