a może kołami, lub turbinami :) niezaprzeczalnym faktem jest, że się toczy. i ostatnio zauważam nawet, że owo toczenie się znacznie przyspieszać. a przecież nie żyję wcale szybciej, może ciut bardziej intensywnie. dużo podróży, ot, cały sekret owego przyspieszenia...
obserwuję dziwne zjawisko - wraz ze wzrostem długości dnia rośnie moja aktywność zewnętrzna natomiast wprost proporcjonalnie do ilości światła dziennego zanika moja aktywność intelektualna. coraz więcej dłuuugich wypraw niesie ze sobą przygodę oraz poczucie bycia odkrywcą. zdecydowanie mniej czasu spędzam przed komputerem, co jest zjawiskiem nader pożądanym po długiej zimie. no ale wreszcie mamy piękną wiosnę, a właściwie już islandzkie lato. dzień się już prawie nie kończy więc jak tu siedzieć w czterech ścianach, nawet najpiękniejszych. na fiordzie coraz więcej żagli. wkrótce pod jednym z nich sam będę trzymał ster. i tak mnie gna po świecie.
ostatnia z moich wypraw to długo oczekiwana wspinaczka po lodowcu. po kilku miesiącach marzeń i przygotowań moje stopy stanęły na Vatnajökull. lodowiec ten o powierzchni 8100 km², położony w południowo-wschodniej części Islandii na terenie parku narodowego Skaftáfell pod względem powierzchni jest drugim co do wielkości lodowcem Europy a czwartym na świecie. Jednak pod względem objętości (3.100 km³) jest największym lodowcem w Europie.
jeszcze tam wrócę! takie postanowienie sobie zrobiłem ;)
wrócę, by oczywiście uratować Piękną :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz