piątek, 27 marca 2009
no news = good news, behind the horizon
miałem mieć dystans a dałem się wciągnąć... jakoś nie umiem być obojętny. czy to jest patriotyzm czy moja głupota??? wiem, bez tej miłość można żyć, mieć serce jak orzeszek, bez tej miłości można żyć, ale... oczywiście nie można owocować - napisała mi odpowiedź pani Szymborska. pewno można uciec, wyjechać, zostawić, nie słuchać wiadomości, nie czytać gazet. można się odciąć od tego bezmyślnego tłumu prostaków, tego całego polactwa, które jednoznacznie kojarzy się z robactwem... stworzyć sobie własne gniazdko, bezpieczny świat, ale... no właśnie, to jedno ale... :) i to polactwo tak boli i doskwiera... tak razi ten prymitywizm... tyle go tu, na emigracji, jeszcze więcej go w Ojczyźnie, no ale to polactwo to też Rodacy... i znów - jak refren - wracają słowa o orzeszku... boli, to zwyczajnie boli... ale może tak być powinno. tylko to ziarno, które obumrze przynosi plon obfity. taki paradoks - coś tracimy, by zyskać coś innego, cenniejszego...
do bez-tęsknoty i do bez-myślenia
to tych co mają tak za tak, nie za nie
bez światłocienia...
tęskno mi Panie... do kraju tego...
jakie to prawdziwe - do bólu i nierealne zarazem - też do bólu... I tak być musi, choć się tak nie stanie, Przyjaźni mojej... Norwid - zawsze bliski, do bólu realny i ... absolutnie niezrozumiały.
a do tego taki samotny, jak..... :) no i zrobiło się sentymentalnie i ckliwie. taka ta moja dusza... poszarpana, pełna namiętności i sprzeczności zarazem... wracam do żagli i wiatru... dobrze mieć taką odskocznie, dobrze mieć taką swoja małą, prywatną Valhallę, dobrze, że jest filozofia, w którą zawsze mogę odpłynąć.
ostatnio podziwiając budowę katedr gotyckich namiętnie ulegam magii równań geometrii Riemanna o stałej i ujemnej krzywiźnie. stąd też pochodzi nazwa "geometria hiperboliczna", gdyż w zależności od krzywizny Riemann nazwał uzyskane przez siebie geometrie 1) eliptyczną (dla krzywizny dodatniej), 2) paraboliczną (dla krzywizny zero) oraz 3) hiperboliczną (dla krzywizny ujemnej). a w gotyckich katedrach jest tyle różnych geometrii, tyle prostych, tyle łuków... stąd tez może ich czar i piękno. wracam więc w wyobraźni do tych niezwykłych miejsc i przestrzeni. taki specyficzny wehikuł czasu, bez opuszczania aktualnej czasoprzestrzeni i bez zakrzywiania czasu. głównym założeniem geometrii siodła, jednej z kilku typów geometrii nieeuklidesowych jest następujący postulat: przez dowolny punkt nie leżący na danej prostej przechodzą co najmniej dwie różne proste nie mające wspólnych punktów z tą prostą. tym, co mnie najbardziej bawi w tego typu rozważaniach jest ich całkowita abstrakcyjność, czyli innymi słowy: ich całkowita bezużyteczność w tzw. codzienności. choć przyznać trzeba, że równania Riemanna znalazły zastosowanie w opisywaniu ogólnej teorii względności. ale to szczegół ;) potwierdzający regułę pełnej bezużyteczności owych wywodów. i to jest bardzo piękne, za to lubię metafizykę - jest odskocznią od tego błota prostactwa współczesności, od idiotyzmów pogubionej codzienności - prawdziwa Valhalla, kraina szczęśliwości, wiecznej szczęśliwości, bo jak dowiódł Kurt Gödel, matematyka jest nieskończona, czyli w aksjomatycznej teorii matematycznej zawierającej pojęcie liczb naturalnych da się sformułować takie zdanie, którego w ramach tej teorii nie da się ani udowodnić, ani obalić - twierdzenie o niezupełności.
a więc czysta filozofia wiatru w żaglach :) oraz muzyka kolorów wygrywana promieniami słonecznymi zakrzywionymi w geometrii witraży... metafizyka Universum...
and no news means really good news.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Hello...
OdpowiedzUsuńJust love the view of the steeple...showed it to some guests (here for dinner) they too loved the angle captured...
Hope you are having a wonderful week!
OWW/Claire