Islandia z okna samolotu...
zawsze, ile razy wracam z naszego spotkania, jestem pod wielkim wrażeniem tego, co za każdym razem jest mi dane doświadczyć. czymś niesamowitym jest wielość kultur, wielość języków, wielość tradycji... różnorodność... taki prawdziwy średniowieczny uniwersalizm... tak wiele zawsze się uczę, niesamowicie poszerzają się moje horyzonty... "Stając na barkach olbrzymów widzimy więcej niż oni, dalej i dokładniej". to zdanie Bernarda z Chartres, uczonego żyjącego w XII wieku, tak bardzo pasuje do tego, co czuję wracając z Reykajaviku. maksyma Bernarda odnosi się do wszelkiej ludzkiej intelektualnej aktywności. staję więc na ramionach intelektualnych gigantów, moich kolegów i widzę dalej i więcej... the things that surround you change you - in the same way that you change them... i tu kolejna myśl - na ile mam rzeczywisty wpływ na rzeczy, osoby i sytuacje, które wchodzą w orbitę mojego doświadczenia??? bo to, że one jakoś odciskają się na moim wnętrzu, w swoisty sposób przebudowując moje jestestwo, jest czymś oczywistym... każdy z nas wytwarza taki magiczny krąg wokół siebie, problem jednak w tym, że promień tego kręgu jest w wielu przypadkach bardzo mały... dla wielu kończy się na czubku jego własnego nosa ;) - dlatego jestem taki dumny z mojego własnego nosa ;) próbuje więc człowiek przejąć jakoś kontrolę nad tym wszystkim co się znajduje wewnątrz owego kręgu. a gdyby powiększyć ów krąg??? gdyby podnieść wzrok ze swoich małych spraw i zawiesić go nad linią horyzontu??? wówczas ów magiczny krąg też się powiększy... czy to oznacza, że automatycznie przejmę kontrolę nad większą ilością spraw??? obawiam się, że to jednak nie jest możliwe... jedyną rzeczywistość, która nie ma granic jest każda rzeczywistość dynamiczna, taka, która zawsze jest w ruchu, rozwija się, rozrasta, lub - przeciwnie - zmniejsza się, ginie, zanika... dlatego, stojąc na barkach olbrzymów widzę więcej... niesamowita tajemnica wzajemnej wymiany, tajemnica spotkania, misterium obecności... a do tego język, dzięki któremu świat innego bytu staje się jakoś także moim światem... słowo, które ma swoje własne życie i dzięki temu tworzy jakąś nową rzeczywistość w moim wnętrzu, w mojej duszy i intelekcie... the second mind...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz