środa, 3 czerwca 2009

o paradoksach, antynomiach i kanonach


po prostu kocham takie totalnie niepraktyczne rozważania ;) zwłaszcza jeśli właśnie wróciłem z ciepłego basenu i odparowałem w saunie resztki alkoholu. "Veritas est adaequatio rei et intellectus" napisał kiedyś Tomasz Akwinata. to samo powtórzył Kartezjusz w Liście do Mersenne’a. natomiast Leibniz w Nowych rozważania pisze: "Zadowalamy się szukaniem prawdy w odpowiedniości między zdaniami w umyśle a rzeczami, o które chodzi." więc "cóż to jest prawda" pytam się za Piłatem? i powtarzam po Tomaszu: prawda to ZGODNOŚĆ. matematyka i estetyka... niby takie odległe, a jak bardzo zbieżne? sam się nadziwić nie mogę. ślizgam się wciąż po powierzchni, ale czuję, że ta głębia bardzo mnie pociąga. tak jak muzyka... nieskończoność... tak, jak przestrzeń wokół mnie - wydaje się być nieskończona, choć wiem, że to tylko złudzenie. to, co mnie otacza jest skończone. ale jest też piękne. no właśnie. skoro już sobie jakoś zdefiniowałem prawdę, może by też pokusić się o definicję piękna? aby mówić o języku trzeba się posłużyć metajęzykiem. jak więc mówić o pięknie, skoro piękno zawsze jest w oczach patrzącego... w tradycji Zachodu mamy cztery kanony piękna: współmierność, harmonia, proporcjonalność i symetria – rozumiane też jako wyznaczniki piękna.


no dobrze, a jeśli coś nie jest symetryczne, czy może być piękne? ludzkie twarze rzadko bywają symetryczne, a jednak są piękne. obrazy wiszące na ścianie jadalni też nie są symetryczne, a jednak piękna trudno im odmówić. dobra muzyka musi być harmonijna, a jednak jazz rzadko bywa harmonijny. można by więc powiedzieć, że to taka muzyczna wersja geometrii nieeuklidesowej ;). a czy ktoś widział proporcjonalne góry? ja do takich obserwatorów nie należę. z drugiej zaś strony kosmos na swój sposób jest symetryczny... no i mamy takie paradoksy. bo nasz język jest pełen paradoksów. mamy paradoks fryzjera, paradoks kłamcy, paradoks omnipotencji i mój ulubiony, tzw. paradoks nieciekawej liczby: można udowodnić, że wszystkie liczby naturalne są ciekawe. istotnie, jeśli istnieją nieciekawe liczby naturalne, to istnieje również najmniejsza z nich. a jednak ta liczba jest ciekawa, chociażby przez to, że jest najmniejszą nieciekawą liczbą naturalną ;). te antynomie pokazują nam ograniczenia naszego języka, ograniczenia doczesności. a skoro doczesność jest ograniczona, skoro nawet nasz język bywa ograniczony, to MUSI istnieć coś, co ograniczone nie jest i nigdy nie będzie. musi zatem istnieć nieograniczona wieczność... tak jak istnieje nieograniczona matematyka i nieograniczona filozofia. śmiem też twierdzić, że istnieje też nieograniczone Piękno w którym zawiera się jednocześnie współmierność, harmonia, proporcjonalność i symetria oraz niewspółmierność, chaos, nieład, nieproporcjonalność i asymetria... czyli klasyka antynomii. i mam taką swoją definicję Bytu Największego, Bytu Koniecznego, Absolutu czyli po prostu Boga...
szok ;) bo Bóg = Piękno.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz