nadszedł moment, w którym człowiek stał się głównym czynnikiem kształtującym planetę. w sposób decydujący wpływa na wygląd powierzchni Ziemi, skład atmosfery, globalną temperaturę, florę i faunę lądową i morską. dlatego od 200 lat żyjemy w nowym okresie geologicznym – antropocenie – uważa francuski pionier klimatologii i glacjologii prof. Claude Lorius.
żyjemy więc w antropocenie - za sprawą człowieka powstają nowe skały – beton, makadam, asfalt, stopy metali i połączenia pierwiastków niewystępujące w przyrodzie.
szkoda tylko, że człowiek wciąż jest taki nieporadny względem samego siebie... niby antropocen - potrafimy przeobrażać środowisko naturalne, zmieniać świat wokoło nas, tylko jakoś nie radzimy sobie ze zmianą naszego jestestwa...
sobota, 19 lutego 2011
poniedziałek, 14 lutego 2011
przebudzenie
Przypuśćmy, że któregoś dnia ktoś puka do drzwi mego pokoju:
— Proszę wejść — mówię.
— Czy wolno zapytać kim Pan jest?
On zaś odpowiada:
— Jestem Napoleonem.
— Czy to nie ten Napoleon...
— Ten właśnie. Bonaparte. Cesarz Francji.
— Co też pan mówi! — odpowiadam i myślę, że lepiej wobec tego faceta mieć się na baczności.
— Może Wasza Wysokość raczy usiąść — mówię.
— Słyszałem, że ksiądz nieźle sobie radzi z rozwojem duchowym. Mam problem natury duchowej. Obawiam się, że teraz trudniej mi będzie ufać Bogu. Moja armia walczy w Rosji, a ja spędzam bezsenne noce, zastanawiając się, jak to się zakończy.
— No tak, Wasza Wysokość, mógłbym coś na to poradzić. Sugerowałbym raczej przeczytanie rozdziału szóstego według Mateusza: Przypatrzcie się liliom na polu, jak rosną, nie pracują ani przędą.
W tym momencie zaczynam zastanawiać się, kto jest bardziej szalony, ten facet, czy ja. Ale brnę dalej z tym lunatykiem.
Tak właśnie na początku postępuje wobec ciebie mądry guru. Towarzyszy ci, traktując serio twoje problemy. Otrze kilka łez z twoich oczu. Jesteś wariatem, ale jeszcze o tym nie wiesz. Wkrótce musi nadejść chwila, kiedy wytrąci ci z ręki broń i powie:
— Skończ z tym. Nie jesteś Napoleonem.
Aby wejść twórczo w świat ludzkich uczuć, trzeba powiedzieć sobie: Nie jestem Napoleonem. Nie mogę już więcej udawać. Jestem chory, poraniony, ubogi, zależny, jestem wariatem. Wejście w świat ludzkich uczuć domaga się więc od nas rezygnacji z kształtowania siebie na własny obraz i na własne podobieństwo, z pogoni za własną wielkością (Ps 131).
Przebudzenie to duchowość. Ludzie najczęściej śpią, nie zdając sobie z tego sprawy. Rodzą się pogrążeni we śnie, żyją śniąc, nie budzą się zawierając małżeństwa. Płodzą dzieci we śnie i umierają nie budząc się ani razu. Pozbawiają się tym samym możliwości rozumienia niezwykłości i piękna ludzkiej egzystencji. (...) Większość ludzi twierdzi, że pragnie jak najszybciej opuścić przedszkole, ale nie wierz im. Nie mówią prawdy. Jedyne, czego naprawdę chcą, to to, by naprawić im popsute zabawki. Oddaj mi moją żoną, przyjmij mnie znowu do pracy, oddaj mi moje pieniądze, zwróć mi moją wcześniejszą reputację. Tego właśnie naprawdę chcą.
Psychologowie twierdzą, że ludzie chorzy w istocie rzeczy nie chcą naprawdę wyzdrowieć. W chorobie jest im dobrze. Oczekują ulgi, ale nie powrotu do zdrowia, leczenie bowiem jest bolesne i wymaga wyrzeczeń. Przebudzenie, jak wiadomo, nie jest rzeczą najprzyjemniejszą. W łóżku jest ciepło i wygodnie. Budzenie irytuje nas.
całość zaczerpnięto z książki Anthony de Mello pod tytułem Przebudzenie
nikt nie rusza w rejs póki nie ma w nim tęsknoty za nowymi lądami... żeby można było dokonać jakiejkolwiek zmiany potrzebne są dwa czynniki: niezgoda na to, gdzie jest, kim jest oraz tęsknota za tym, gdzie może być, kim może być. rzeczą przydatną jest też kompas, żeby się nie pogubić na rozstajach...
— Proszę wejść — mówię.
— Czy wolno zapytać kim Pan jest?
On zaś odpowiada:
— Jestem Napoleonem.
— Czy to nie ten Napoleon...
— Ten właśnie. Bonaparte. Cesarz Francji.
— Co też pan mówi! — odpowiadam i myślę, że lepiej wobec tego faceta mieć się na baczności.
— Może Wasza Wysokość raczy usiąść — mówię.
— Słyszałem, że ksiądz nieźle sobie radzi z rozwojem duchowym. Mam problem natury duchowej. Obawiam się, że teraz trudniej mi będzie ufać Bogu. Moja armia walczy w Rosji, a ja spędzam bezsenne noce, zastanawiając się, jak to się zakończy.
— No tak, Wasza Wysokość, mógłbym coś na to poradzić. Sugerowałbym raczej przeczytanie rozdziału szóstego według Mateusza: Przypatrzcie się liliom na polu, jak rosną, nie pracują ani przędą.
W tym momencie zaczynam zastanawiać się, kto jest bardziej szalony, ten facet, czy ja. Ale brnę dalej z tym lunatykiem.
Tak właśnie na początku postępuje wobec ciebie mądry guru. Towarzyszy ci, traktując serio twoje problemy. Otrze kilka łez z twoich oczu. Jesteś wariatem, ale jeszcze o tym nie wiesz. Wkrótce musi nadejść chwila, kiedy wytrąci ci z ręki broń i powie:
— Skończ z tym. Nie jesteś Napoleonem.
Aby wejść twórczo w świat ludzkich uczuć, trzeba powiedzieć sobie: Nie jestem Napoleonem. Nie mogę już więcej udawać. Jestem chory, poraniony, ubogi, zależny, jestem wariatem. Wejście w świat ludzkich uczuć domaga się więc od nas rezygnacji z kształtowania siebie na własny obraz i na własne podobieństwo, z pogoni za własną wielkością (Ps 131).
Przebudzenie to duchowość. Ludzie najczęściej śpią, nie zdając sobie z tego sprawy. Rodzą się pogrążeni we śnie, żyją śniąc, nie budzą się zawierając małżeństwa. Płodzą dzieci we śnie i umierają nie budząc się ani razu. Pozbawiają się tym samym możliwości rozumienia niezwykłości i piękna ludzkiej egzystencji. (...) Większość ludzi twierdzi, że pragnie jak najszybciej opuścić przedszkole, ale nie wierz im. Nie mówią prawdy. Jedyne, czego naprawdę chcą, to to, by naprawić im popsute zabawki. Oddaj mi moją żoną, przyjmij mnie znowu do pracy, oddaj mi moje pieniądze, zwróć mi moją wcześniejszą reputację. Tego właśnie naprawdę chcą.
Psychologowie twierdzą, że ludzie chorzy w istocie rzeczy nie chcą naprawdę wyzdrowieć. W chorobie jest im dobrze. Oczekują ulgi, ale nie powrotu do zdrowia, leczenie bowiem jest bolesne i wymaga wyrzeczeń. Przebudzenie, jak wiadomo, nie jest rzeczą najprzyjemniejszą. W łóżku jest ciepło i wygodnie. Budzenie irytuje nas.
całość zaczerpnięto z książki Anthony de Mello pod tytułem Przebudzenie
nikt nie rusza w rejs póki nie ma w nim tęsknoty za nowymi lądami... żeby można było dokonać jakiejkolwiek zmiany potrzebne są dwa czynniki: niezgoda na to, gdzie jest, kim jest oraz tęsknota za tym, gdzie może być, kim może być. rzeczą przydatną jest też kompas, żeby się nie pogubić na rozstajach...
Subskrybuj:
Posty (Atom)