– Jakie to straszne – współczuli sąsiedzi. – Co za nieszczęście.
– Kto to wie, czy to nieszczęście, czy szczęście – odpowiadał farmer.
Tydzień później koń powrócił z gór, przyprowadzając ze sobą do stajni pięć dzikich klaczy.
– Co za niesamowite szczęście! – mówili sąsiedzi.
– Szczęście? Nieszczęście? Kto wie? – odpowiadał starzec. Następnego dnia syn, próbując ujeździć jedną z dzikich klaczy, spadł z niej i złamał nogę.
– Jakie to straszne. Co za nieszczęście! – mówiono.
– Nieszczęście? Szczęście?
Przyszło wojsko i wszystkich młodych mężczyzn zabrano na wojnę. Syn farmera był nieprzydatny, więc pozostał.
– Szczęście? Nieszczęście?
– Wszystko ma swój cel...
Czy cierpienie uszlachetnia? Niekoniecznie, jedno jest pewne, cierpienie zawsze zmienia. Jeśli cierpisz stajesz się człowiekiem, jeśli jeszcze dotąd nie cierpiałeś to nie wiadomo kim jesteś...
Jakąś tajemnicą pozostaje fakt, że takie za-wszelką-cenę zrealizowane pragnienie zawsze obracają się przeciwko...
A jednak wciąż są tacy, co to za-wszelką-cenę dążą do osiągania swoich celów.
If God had a name, what would it be?
And would you call it to his face
If you were faced with him in all his glory?
What would you ask if you had just one question?
just ONE question?